Dopalanie do końca czy wyrzucanie "kikuta"?

Snitch

Nie znalazłem takiego wątku na tym subforum; jeśli mieści się na innym, to przepraszam za dubel.

Jak wiele "części palnej" papierosa zostaje w kiepie, który wyrzucacie/zgniatacie w popielniczce? Zauważyłem, że różni ludzie preferują kończenie palenia w różnych momentach. Są tacy, którzy dopalają do filtra i przestają jarać dopiero w momencie, gdy żar dotrze do bibułki, która zaczyna parzyć ich w palce i usta. Do tej grupy zaliczają się też ofc ludzie dopalający szluga do papierowej obręczy, ulokowanej przy filtrze w papierosach niebieskich, stosach i niektórych czerwonych. Inni wyrzucają niedopałek, na którym jest jeszcze dobre 10-20% "strefy palnej". Są wreszcie tacy, którzy kończą ucztę już po kilku zaciągnięciach.

Do której grupy należycie?

Jeśli do pierwszej, dlaczego jaracie do samego filtra? To kwestia wiecznego nienapalenia czy raczej ekonomicznego podejścia?

Jeśli do drugiej - to samo pytanie. Napalacie się tak szybko czy też w przedwczesnym zakończeniu palenia pomaga wam świadomość, że już niedługo sięgniecie po kolejnego faja? A może tytoń traci dla was smak, gdy żar pochłania drugą połowę papierosa, a bibułka robi się coraz cieplejsza? Czy też po prostu nuży was szybko rutyna ciągłego podawania szluga do ust lub ciągle się spieszycie?

No i pozostaje trzecia grupa, chociaż nie znam zbyt wielu jej reprezentantów. Jeśli takowi są na forum, to do nich też mam pytanie - jak to jest palić w systemie "deal with it"? Razz

Zapraszam do dyskusji.

arkawroc

Ja kończę palenie w momencie jak piszesz jest jeszcze 10-20% strefy palnej, dlaczego ? Ano po prostu raz że się napaliłem a dwa to dalej mi nie smakuje.

kuba

Kiedyś, kiedyś przy koncernówkach zostawiałem nawet 1cm od filtra bo się napalałem. Dzisiaj jak palę koncernówki dopalam praktycznie do końca bo nie mogę się nimi napalić. Przy skrętach zazwyczaj aż dym nie parzy czyli jakiś centymetr czasem bliżej. Jest to kwestia pełnego napalenia. Jak już idziemy dalej to zaciągam się ze średnią częstotliwością, ale biorę duże porcje dymu. Znam jednego, który zaciąga się co 2 sekundy bardzo płytko małą ilością dymu i tak wypala całego papierosa (komicznie to wygląda). Znałem jednego wręcz złotego człowieka (niestety już nie żyje), który kształcił się jeszcze na Uniwersytecie Lwowskim. Po odpaleniu papierosa zaciągał się może 2-3 razy a ten cały czas tlił się między palcami.

Georgio

Ja czasem dopalam do samego filtra, a czasem zostawiam cały ten napis przy filtrze. Raczej nigdy nie zostawiam więcej no chyba że się źle poczuję od zbyt nocnego szluga. Kiedyś paliłem z kolegą, on palił z filtrem przez lufke, ja już skończyłem palić, i czuję że jakiś dziwny zapach dymu od niego leci, patrzę a ten już pół filtra zjarał xD

ryanwolfe

Ja tam z reguły spalam do napisu przy filtrze i gaszę, potem już jest powietrze gorące i filtr w palce parzy...

KondziuM

Ja zaś palę praktycznie do filtra albo do filtra zarówno koncernówki jak i własne skręty. Czasami jest to problematyczne bo przy niektórych papierosach, żar który jest przy filtrze potrafi nagle wypaść ale już tak się nauczyłem, że jak żar jest bliski wypadnięciu to lekkim pyknięciem w filtr zrzucam go na ziemię bądź do popielniczki.

SmokerMercury

Ja palę zawsze do nazwy, bo potem już jest zbyt gorący i mniej smaczny dym.

Krakersik

To zależy. Jak przyjedzie autobus to można i całego wywalić. Ale jak jest czas to przy obecnej cenie za paczkę szkoda marnować nawet trociny tytoniu Mad

WojPń

To chyba jestem ewenementem, ponieważ zawsze pale do końca tytoniu. Jeśli pale fajki bez filtra to zostawiam w momencie kiedy zaczynają mi się przypalac palce, przez to dwa palce którymi pale zawsze mam lekko brązowe Wink

ReZt

Palę do momentu, w którym nie zacznie mnie parzyć w palce i usta. Dlaczego? Ponieważ przy dzisiejszych cenach to szkoda, to raz, dwa, że wiecznie chce mi się palić Razz

.

kuba

A ja mam od kilku dni jakiś kryzys palacza. Dopalam papierosa albo skręta to połowy i nie mogę dalej palić. Gasze i mam na później. Tak jak miesiąc czy dwa temu mogłem palić jednego za drugim, to teraz wystarcza mi pół papierosa na 2 godziny :O Nie wiem dlaczego, ale dzięki temu może sam z siebie rzucę Very Happy

Schatten

To temperatury, uwierz mi ; )
Upalna pogoda, sucho na dworze, papieros dodatkowo wysusza i przyspiesza tętno, przez co wydaje się być jeszcze goręcej. Rzucić nie rzucisz, tzn. życzę powodzenia, ale z doświadczenia wiem że na jesień znów palę więcej.. zwłaszcza że zacznie się rok akademicki Very Happy

Co do tematu to osobiście palę zwykle do samego końca, czasem tylko do napisu, zależy jak stoję finansowo i czy papierosy są parszywej marki czy nieco lepsze. Filtry w najgorszych szybko się nagrzewają i rozwalają, natomiast LMa czy Marlboro mogę palić prawie do końca, tylko smak na końcu nieco gorszy.

saartur

DO końca

Tomoseksualista

Dobry jeszcze rok temu potrafiłem napalić się połową papierosa, czy to lato, czy to zima. Zawsze jednak przy ostatnich trzech, pomimo lekkich nawet mdłości, zmuszałem się do wypalenia po sam filtr. Z czasem zaczęła zaspokajać mnie coraz większa dawka nikotyny, co zaskutkowało tym, że nie potrafię nie palić aż mi palce przypiecze

roberto2012

Zawsze do momentu, kiedy filtr już za bardzo zmięknie lub dym staje się gorący i żar parzy w palce Wink

marlboro_man

Palę skręty i kończę gdy zaczyna parzyć w palce ;]

merkury

Palce pół biedy, gorzej jak się człowiek zapomni i zacznie parzyć w usta.

Georgio

No jak skręcałem w rękach bo zapomniałem wziąć zwijarki to bletka czasem odstawała od filtra i kilka razy oparzyło mi usta.